Ja też go doceniam i naprawdę mogę go polecić. Bardzo podobał mi się Saif, a Amitabh Bachchan był wręcz rewelacyjny. Jeśli chodzi o temat, trafiony w dziesiątkę :) Do tego ładna muzyka. Troszkę brakowało mi romantyzmu, bo związek bohaterów granych przez Saifa i Deepikę był po prostu zwyczajny, jak w życiu, troszkę nie po bollywoodzku, ale takie filmy też są potrzebne. Jedna rzecz mnie jednak zdenerwowała. Podobnie jak w "Phir Bhi Dil Hai Hindustani", mamy tu do czynienia z pewnym masowym protestem, bo w kraju dzieje się źle - ale te protesty są, mam wrażenie, ocenzurowane. Bo nie dotyczą, jak zwykle się to dzieje w życiu, poprawy życia ludności wbrew systemowi, który nakłada na nich faktyczne ograniczenia, a do tego kształtuje mentalność w duchu rywalizacji i hierarchizacji, co ostatecznie umacnia podział kastowy, ale dotyczy on raczej poprawy życia ludności ku chwale ojczyzny. Czy ta kobieta, która na końcu rozwiązała problem protestujących z policją, była politykiem? Oglądałam film w trzech częściach i nie pamiętam tego dobrze, ale takie odniosłam wrażenie (wszak miała możliwość przerwania ataku policji). I jako anarchistce nie podoba mi się coś takiego. Bo film, który mógłby być wymierzony w dziury systemu, ostatecznie broni konieczności jego istnienia. Ale ja jestem uszczypliwa na takie rzeczy. Choć ostatecznie nie zmienia to faktu, że uważam "Aarakshan" za bardzo dobry film:)