i świeże i pełne emocji a zarazem spokojnie bez bombardowania akcją, fajerwerkami i błyskami.
I w dodatku bez słów.
Film ten w ogóle nie posiada żadnej akcji ani nawet osi fabularnej (rozwinięcie wygląda jak zlepek niepowiązanych ze sobą odcinków z telenoweli), co sprawia, iż zarówno dorośli jak i dzieci usną na nim z nudów.
Film ten nie zasługuje na bycie nazywanym produkcją, w której postacie porozumiewają się niewerbalnie.
W odróżnieniu bowiem od "Baranka Shauna" albo "Robaczków z Zaginionej Doliny" cała narracja opiera się nie na gestach, piktogramach albo odgłosach imitujących rozmowy, ale na angielskich afiszach, których jest zwyczajnie za dużo.
Na każdej lokacji jest ich tak dużo, że nawet napisy w kinach nie dają rady wszystkich przetłumaczyć, szczególnie że są one kluczowe w zrozumieniu poszczególnych scen czy dowcipów (np. sęp prowadzący biuro pożyczek).
I to jest piękne że każdy odczuwa inaczej. Mój 12-latek wyszedł zachwycony, stwierdził że to jedna z najlepszych bajek jakie widział, zachwyciła go kreska, szczegóły (różnego rodzaju napisy w tle, w metrze i reklamy w mieści, odniesienia do kryptoreklam i popkultury). Ja również bawiłam się świetnie i nie potrzebowałam do tego akcji.
Dla Ciebie Five Night's at Freddy's ma 10 a ja dałabym -1 więc sądzę że dlatego trudno znaleźć nam wspólny kierunek :)